Paste: Ctrl + V. Maximize Window: F11 or Windows logo key + Up arrow. Open Task View: Windows logo key + Tab. Display and hide the desktop: Windows logo key + D. Switch between open apps: Alt + Tab. Open the Quick Link menu: Windows logo key + X. Lock your PC: Windows logo key + L. Depending on your hardware, you can use Windows logo key Meu curso de VBA Macro em Excelhttps://www.udemy.com/course/aprenda-macros-em-vba-excel-de-modo-facil-e-rapido/Agora se você quer trabalhar em casa o link ab I had a similar issue but with Ctrl + A. I managed to solve it. A problem was in OSD Sidekick program for Gygabyte monitor. There were hotkeys. One of them - Ctrl + A to turn the volume down. I deleted the hotkey. Now I also understand why my monitor always decreased the volume "by itself": I just tried to select all text, pressing Ctrl + A. XD Yeah, it previously worked, and in the morning when I booted my pc up and wanted to send a mate a link with ctrl v, it just wouldn't work. Every where other way of pasting that I know works (shift insert, right click paste) its literally just the Ctrl v that doesn't. Ctrl C works because I could use that to copy and right click paste to paste Os profissionais e empresas que agem assim não percebem que o “control c / control v” é limitado pois, se traz o quê, não traz o como e se traz o como, não traz o quê e, mesmo que os trouxessem, não permitem a apropriação da visão daqueles que os geraram. Eles sempre precisarão de um toque mágico e este, não está ao alcance do Over 18 ctrl c ctrl v posts sorted by time, relevancy, and popularity. Imgur is the easiest way to discover and enjoy the magic of the Internet. It’s where you’ll find the funniest, most informative and inspiring images, memes, GIFs, and visual stories served up in an endless stream of bite-sized fun. You are right about the right click > Cut / Copy / Paste and the same items in the Edit menu not working - they show me the same popup as in your screenshot. 2. Im_Special • 7 yr. ago. So after Googling some more I found out the issue and the fix. I found this old topic here. goto about:config in Firefox. 85 views, 11 likes, 1 loves, 2 comments, 0 shares, Facebook Watch Videos from Rodrigo Mell: Sinta um pouco do que está vindo por aí “CONTROL C + 85 views, 11 likes, 1 loves, 2 comments, 0 shares, Facebook Watch Videos from Rodrigo Mell: Sinta um pouco do que está vindo por aí “CONTROL C + CONTROL V” é o nome de mais uma Replied on September 6, 2018. Enable copy paste in command prompt: 1-Run your command prompt as administrator. 2- Go to the properties of the command prompt by right clicking on its top and then clicking on the properties. - Once the properties of the command prompt open up, go to the Experimental tab. The main .NET console process just invokes this utility in a new process when it needs to send Ctrl + C to another console process. In the main .NET console process call SetConsoleCtrlHandler (null, true) before spawning the "killer"-process (from step 1) and SetConsoleCtrlHandler (null, false) after. Else your main process will also receive cNg8Cg. Książka skarg i wniosków, cz. 2 W publikacji poprzedniego, kombatanckiego kawałka pt. Szefie! O Twoich współpracownikach kilka słów prawdy, starałem się opisać rodzaje moich współpracowników, z którymi dłużej bądź krócej przebywałem pod wspólnym, agencyjnym dachem. Oczywiście success story są zawsze i wszędzie potrzebne. Jednak takie prawdziwe historie, jak ta poniżej, również mogą być interesujące; w szczególności dla osób, które zarządzają agencjami tak, jak ja kiedyś. Ta jest do bólu prawdziwa – mieliśmy kiedyś taki przypadek… To było w chyba w okolicy 2010, ale pewnie lepiej pamiętałby to Sebastian Hejnowski… Mieliśmy klienta w postaci ogromnej korporacji międzynarodowej, który powierzył nam opiekę public relations nad jednym ze swoich produktów. Generalnie rzecz ujmując wszystko działało jak trzeba: wysyłki do dziennikarzy, obdzwonki, jakieś spotkania, konferencje – normalka. Pewnego dnia, zadzwoniła do nas przedstawicielka klienta i zadała pytanie: Dlaczego przy przygotowywaniu informacji prasowej o produkcie w opisie użyliście atrybutów świata marki produktu firmy konkurencyjnej? W słuchawce, po naszej stronie zapadła cisza. Odpowiedzieliśmy: eeeeee…… oooooooo… , uuuuuuu … Pani, która od strony naszej agencji była odpowiedzialna za tego klienta wszystkiemu stanowczo zaprzeczała. Mówiąc, że klient głupi, namolny, nie zna się, czepia się jej; przecież ona tak ciężko pracuje i się poświęca, a tu takie niesprawiedliwe oskarżenie… i temu podobne farmazony. Zaczęliśmy sprawdzać tę sprawę. Od razu okazało się, że faktycznie – klient miał rację. Prawdą było to, że „na chama” władowaliśmy się w świat marki innego konkurencyjnego produktu. Powiedzmy, że ten nasz to: ciepła rodzina zasiadająca przy stole, wspólnie spożywająca posiłek, ciesząca się sama sobą, chwilą i wszystkim, co ją otacza. Powiedzmy, że świat marki produktu konkurencyjnego to: młodzi ludzie tańczący na dyskotece. Kolorowe światła wirują wokół nich. Oni są piękni, szczupli, radośni, znakomicie ubrani. Czerpią z młodości tej chwili ile się da. Każdą komórką swojego ciała są szczęśliwi. Co więcej! Gdy owa Pani pisała wzmiankowaną informację prasową o produkcie naszego klienta, znalazła w internecie informację prasową pochodzącą od firmy konkurencyjnej. Bez żadnego obciachu zrobiła co następuje: control a, control c oraz control v i wysłała do klienta z prośbą o akceptację. Nawet przecinków nie pozmieniała. Musicie przyznać, że była to bardzo słaba sytuacja. Z tym klientem pracowaliśmy już dość długo; dodatkowo, mieliśmy perspektywy na obsługę kolejnych produktów z ich wielkiego portfolio. Generalnie przyszłość w aspekcie pracy na rzecz tego globalnego koncernu rysowała się – jak mawiają klasycy – brylantowo. Na szczęście klientka była czujna, zadzwoniła do nas… Kolejne wydarzenia były do przewidzenia. Oczywiście przepraszałem, wiadrami sypałem sobie popiół na łeb, deklarowałem poprawę, zaangażowanie, wdrożenie dodatkowych procedur. Nie było o czym gadać, klient w trybie pilnym, rozwiązał z nami umowę. Tym samym, firma straciła przychód na poziomie kilkunastu tysięcy złotych miesięcznie. Z tą Panią błyskawicznie się pożegnaliśmy. Z pewnością jesteście ciekawi kim była i dlaczego tak zrobiła? Otóż miała wieloletnie doświadczenie korporacyjne. Wcześniej, po stronie klienta, pracowała w dziale komunikacji ogromnej, międzynarodowej firmy. Sprawiała dobre wrażenie. Jak to mówią była inteligentna i oczytana. Z naszej perspektywy pracodawcy wydawało się więc, że wszystko składało się w jedną, spójną całość. Jakie motywy nią kierowały? Trudno powiedzieć… Chyba po prostu najzwyklejsze lenistwo wynikające z podłego fajansiarstwa życiowego, w którym ta osoba żyła. Myślę, że gdyby ta informacja prasowa nie została zastopowana w ostatnim momencie, konsekwencje prawne oraz finansowe wobec mojej firmy mogłyby być tragiczne. Mając wielkie doświadczenie mieliśmy oczywiście wdrożony system kilkuetapowego sprawdzania dokumentów, które od nas wychodzą na okoliczność normalnego redagowania, sprawdzania dat, miejsc, nazw poszczególnych wydarzeń (możliwość powstania czeskiego błędu jest wręcz nieograniczona). Nie przyszło nam jednak na myśl, by można było w 100% zerżnąć od kogoś tekst informacji prasowej i bezczelnie udawać, że samemu się go napisało. Od tamtego momentu zaczęliśmy sprawdzać teksty powstające w firmie za pomocą internetu… Dziś nie pamiętam jak ta laska wyglądała, jak się nazywała. Wspominam tę sytuację jako statystyczną nieuchronność fakapu, jaki musi mieć miejsce w każdej agencji świadczącej usługi public relations. Comments comments Wcześnie rano nadal bywam spięta Ciągle walcząc z lękiem, staram się go kontrolować Mimo że wiem, że minęła wieczność, wciąż czuję wirowanie Boli, kiedy sobie przypominam i nigdy więcej nie chcę tego czuć Nie wiem, czy to zrozumiałe, bo nie potrafię wyrazić, jak bardzo jestem wdzięczny, że zawsze byłeś ze mną Kiedy boli, wiem, że prostu to zrozumiesz Nie chcę stracić kontroli Nie mogę z tym nic zrobić Próbuję każdego dnia, kiedy wstrzymuję oddech On mnie dusi* naciskając na klatkę piersiową Nie chcę stracić kontroli Czasami wciąż myślę, że to nadchodzi, lecz w głębi serca wiem, że tak nie jest Próbuję normalnie oddychać, ale złapane powietrze się gdzieś klinuje Bo chociaż jestem teraz starsza i wiem jak otrząsnąć się z przeszłości Wiedz, że nie zrobiłabym tego, gdybyś nie trzymał mnie za rękę Nie chcę stracić kontroli Nie mogę z tym nic zrobić Próbuję każdego dnia, ale kiedy wstrzymuję oddech, on mnie dusi* naciskając na klatkę piersiową Nie chcę stracić kontroli Musisz wiedzieć, że bez ciebie nigdy nie byłabym tak silna Widziałeś, jak dorosłam, rozwiałeś wszystkie moje wątpliwości, bo to Ty byłeś "domem" Nie chcę stracić kontroli oh-oh-oh-oh Nie mogę z tym (już) nic zrobić Próbuję każdego dnia, kiedy wstrzymuję oddech On mnie dusi* naciskając na klatkę piersiową Nie chcę stracić kontroli * dosłownie *kręci, jednak w znaczeniu zdania bardziej pasuje "dusi" Jarali jak smoki, wyrywali tabuny lasek, przepuszczali kasę na dragi i alkohol. Muzycy rockowi stanowili krystaliczny przykład demoralizacji i braku dbałości o własne zdrowie. Utożsamiali to wszystko, na co zwykły człowiek nie mógł sobie pozwolić i pewnie dlatego przyciągali swego czasu tak wiele uwagi. W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych angielska dzieciarnia z lubością kontestowała warstwy rządzące, zaplutą tyranię kapitału, poprawność polityczną i ogólnie rozumianą dorosłość. Przygrywała sobie przy tym paroma gitarowymi chwytami, chaotycznym łupaniem w zestawy perkusyjne i plumkaniem na rozstrojonym basie. To była prawdziwa muzyka buntu – i w formie, i w treści. Stanowiła ewenement, który nie powtórzy się w żadnej innej rzeczywistości socjopolitycznej. Jednocześnie gdzieś z tego punkowego fermentu lat siedemdziesiątych wyrastało coś, co miało zmienić oblicze muzyki rockowej na wiele lat – zespół Warsaw, później przemianowany na Joy Division. Chłopaków z Macclesfield odróżniało na tle innych punkowców w zasadzie jedno – Ian Curtis. Niesamowicie charyzmatyczny wokalista i tekściarz, bez którego zespół pewnie nigdy by nie wypłynął na szerokie dziwak z angielskiego proletariatu, który nie potrafił spełnić się w niczym. Swoją nadwrażliwość odreagowywał tworząc depresyjną poezję. Mieszanka świetnych tekstów, przebojowej muzyki i medialnego wsparcia sprawiły, że Joy Division szybko wspinali się na kolejne szczeble muzycznej kariery. Wkrótce ich popularność wykroczyła poza Wielką Brytanię i mieli pojechać w trasę po Stanach Zjednoczonych. Wszystko zmierzało w dobrym kierunku, kiedy dwudziestotrzyletni Curtis powiesił się na belce sufitowej w swoim własnym domu. Właśnie o nim opowiada film Corbijna i robi to w niepowtarzalnym stylu. Miejscowość, w której Curtis dorastał i próbował spędzać życie to zapyziała, depresyjna dziura, z której nie sposób się wyrwać. Innym mieszkańcom, na przykład żonie Iana, ta prowincjonalność zdawała się nie przeszkadzać. Dla niego była powoli działającą trucizną. Nieszczęśliwy i niespełniony nie miał szans na zaczęcie wszystkiego od nowa, nie potrafił być szczery ze sobą i z innymi. Czarę goryczy przelała epilepsja, która ostatecznie zdemolowała jego psychikę i karierę. Nie pozostało mu nic. Zdecydował się oparty jest na biografii napisanej przez żonę Curtisa – Deborah. Z jednej strony może to znaczyć, że film jest jednostronny, ale to nie o obiektywnie stwierdzane fakty tak naprawdę w nim chodzi. Esencją filmu jest dramat Iana i jego otoczenia. Odtwórca głównej roli, Sam Riley, chociaż operuje przez cały film niewiele więcej niż paroma minami, wysmakowany obraz upadłego i zmęczonego życiem rockmana zupełnie na tym nie traci. Wsparli go pozostali aktorzy, z Samanthą Morton w roli żony Curtisa na czele. Inne postaci przewijają się w filmie tylko epizodycznie, ale najjaśniej z nich błyszczy manchesterski producent Joy Division, grany przez Toby'ego Kebbela, który ze swoim rozbrajającym akcentem rozładowuje od czasu do czasu ciężką atmosferę. Postać Curtisa jest dość monochromatyczna – na jego twarzy wiecznie wisi grymas rozczarowania, przygnębienia i depresji. Na scenie wygląda tak, jakby dalej ubierała go mama – całkowicie odstaje od punkowych standardów. Śpiewając rzuca się tak, że trudno domyślić się, czy akurat nie ma ataku epilepsji. Ta biografia sama prosiła się o ekranizację i bardzo dobrze, że doczekała jej się w takiej a nie innej formie. W każdej scenie widać oryginalne podejście do robienia filmów. Ujęcia są często długie i statyczne, a bohaterowie nie są ani piękni, ani nie kończą szczęśliwie. Jest tu dramat, łzy i świetna muzyka, która ilustruje przełomowe momenty życia Curtisa. Niech fani Joy Division, którzy oczekują dokumentu na temat swojej ulubionej kapeli, lepiej poszukają jej w bibliotece – Control to film o Curtisie, nie o jego zespole. Koncentruje się na dramacie jego życia i tragedii, którą się zakończyło. I właśnie dzięki temu polecić go mogę nie tylko fanom Joy Division, ale wszystkim widzom potrafiącym docenić oryginalny europejski dramat, który omija pierwszy obieg kinowy.