qubik. gdyby - Tekściory.pl – sprawdź tekst, tłumaczenie twojej ulubionej piosenki, obejrzyj teledysk. Raz Gdybam. Gdyby to nie było na niby x2 Gdyby, gdyby
Lyrics for Priorytety by #Cug. Gdybam, gdyby to nie było na niby Gdybam, gdyby to nie było na niby Gdyby (troszkę ciszej)
Co By Było Gdyby Lyrics. Czasami się katuję co by było gdyby. Nigdy się nie dowiem bo tylko na niby. Chcę żyć tu i teraz otwórzcie klatkę. Nie dam się złapać w mentalną pułapkę
gdybym gazel miaa by epiublika - Tekściory.pl – sprawdź tekst, tłumaczenie twojej ulubionej piosenki, obejrzyj teledysk.
gdyby tu bylo - Tekściory.pl – sprawdź tekst, tłumaczenie twojej ulubionej piosenki, obejrzyj teledysk.
wszystko byo by inne gdyby tu byla - Tekściory.pl – sprawdź tekst, tłumaczenie twojej ulubionej piosenki, obejrzyj teledysk.
Gdyby to nie było na niby x2 Gdyby, gdyby to nie było na niby Gdyby świat cały Obrósł" Gdyby - Toronto "Lato idzie wiosny kres Ogłoszono w ptasiej prasie A komary zaczną wnet Gryźć dotkliwie W termometrach zawrze rtęć Czarną rzeką spłynie asfalt Plaże znów zaludnią się Turystami Ref. Gdybyś wiedział jak"
Gdyby by -nigk - Tekściory.pl – sprawdź tekst, tłumaczenie twojej ulubionej piosenki, obejrzyj teledysk. Raz Gdybam. Gdyby to nie było na niby x2 Gdyby
GDYBY NIETY - Tekściory.pl – sprawdź tekst, tłumaczenie twojej ulubionej piosenki, obejrzyj teledysk. Raz Gdybam. Gdyby to nie było na niby x2 Gdyby, gdyby
lecz coz wart bylby jazz gdyby nie pan o yes - Tekściory.pl – sprawdź tekst, tłumaczenie twojej ulubionej piosenki, obejrzyj teledysk.
wqoCd. Photoblog w budowie ;)Impuls. To przede wszystkim kierowalo mna do zalozenia tego wszystko co na nim pisalam bylo tajemnica, sekretem o ktorym nikt nie wystarczylo zeby jedna osoba mnie znalazla i dodala do znajomych zeby wszyscy poznali moje zycie..Potrafilam to przelknac, bo to w koncu znajomi, choc musialam sie juz powstrzymywac przed zwierzaniem kazdym razie ostatnio photobloga zalozyla osoba ktorej nienawidze ze wszystkich sil na ziemi, i kiedy widzepasztetowy ryj, tej szmaty, to noz mi sie w kieszeni otwiera.. Oficjalnie nic ja nie obchodze ale moje notki czyta po czymplotkuje na moj temat. Bo dziwnym trafem nagle wszyscy wszystko wiedza, co wiecej opisuja to moimi slowami.. Porazka..To chyba tyle jak na otwarcie ;)To są moje wolne myśliWiesz? Dla tych,którzy dziś tu przyszliChcesz? Jeśli nie to nic nie róbto Twoje życie, Twoja kartka papieru..
Posted by dr Kunalski Gdybam gdyby to nie było na niby Gdyby bilety na komunikacje nie drożały Gdyby tunele i trasy wodą się nie zalewały Gdyby linie metra same powstawały Gdyby tajemnicze siły zabytków nie wyburzały Gdyby służby kostkę bauma pozmieniały Gdyby władze za złe inwestycje odpowiadały Gdyby internetowe referenda się uruchamiały Gdyby plany zagospodarowania powstawały Gdyby fajne pomysły się realizowały Gdyby biedronki same się nie rozprzestrzeniały Gdyby drzewa w ziemi nie w donicach wyrastały Gdyby najdroższe na świecie mosty nie powstawały Gdyby najdroższego na świecie metra nie budowały Gdyby bez sensu miliardów z UE nie przepuszczały Gdyby „Hozmówki z Hanką” nie ściemniały Gdybać w ten sposób można bez końca, bo tę formę narzekania mamy opanowaną do perfekcji. Mimo, że zdecydowana większość Polaków od pochwał woli konstruktywną krytykę z nutką sensacji, szczególnie wtedy, gdy ktoś sobie na nią zasłużył, to coraz częściej słychać głosy narzekania na tych, którzy „narzekają”. Prześcigamy się w docinkach typu: „potraficie tylko narzekać”, „zamiast narzekać sami byście coś zrobili”, „zamiast krytykować zaproponujcie lepsze rozwiązanie” itd. Opierając się przede wszystkim na pańsko-skórkowych doświadczeniach, gdy kilkukrotnie próbowałem wraz z redakcją sprostać potrzebie merytorycznej dyskusji opartej na argumentach, pomysłach i próbie rozwiązania nurtujących nas problemów oraz samemu coś zaprezentować np. w wizji Nowoczesnej Warszawy, w którą włożyliśmy sporo pracy, efekt nie był piorunujący − zgarnęliśmy 25 like’ów i zero komentarzy :) Wtedy zacząłem się zastanawiać, gdzie podziali się Ci narzekający na narzekających? a może zrobiliśmy to źle? Do dziś nie wiem, ale powstał bardzo ciekawy materiał, który dopóki nie zdezaktualizuje się będzie stanowił wartościowy głos w dyskusji na temat tego, jak powinna wyglądać nowoczesna Warszawa oraz jak obecnie błędnie definiujemy pojęcie nowoczesności naszego miasta. Uważam, że z tą wizją powinien zapoznać się każdy kto chce decydować o przyszłości i kształcie Warszawy, a nawet powinna stanowić część programu działań urzędników miejskich. Tymczasem skoro już ponarzekałem i powymądrzałem się, to żeby równowaga w przyrodzie została zachowana, bo podobno „pańska skórka za dużo narzeka” i „wcale nie jest taka słodka, jak ta prawdziwa”, a w szczególności po ostatniej dawce krytyki na temat przedwyborczej estetyzacji Warszawy, czy mapy marzeń, drogi nowy/stary prezydencie przeczytaj Nowoczesną Warszawę, kilka #eleganckich pomysłów na Warszawę, wyciągnij wnioski i czekamy na konkretne działania. Jak to mawiał Dyrektor mojego liceum liczy się tylko praca, praca i jeszcze raz praca. A, co by było gdybym to ja został prezydentem Warszawy i ktoś z tych narzekających w środku nocy spytał mnie o 10 krótkich priorytetów i postulatów, które określiły by mój plan działań na najbliższą kadencję? Powiedziałbym: Nowa strategia komunikacji miejskiej (nawet na lata 2014-2114) z maksymalnym wykorzystaniem obecnych zasobów infrastruktury; Polityka mieszkaniowa – oddać mieszkańcom kamienice a prywatnym biurom świecące pustkami biurowce oraz budowa nowych mieszkań komunalnych; Transparentna polityka mieszkaniowa, nieruchomościowa, lokalowa – przeniesienie z budynków mieszkalnych (kamienic i bloków) państwowych instytucji do biur oraz ewentualne negocjacje w tej sprawie oraz likwidacji zbędnych i łączenie rozproszonych instytucji; Ustawa reprywatyzacyjna; Referenda internetowe – platforma komunikacji społecznej/lokalnej; Zwiększenie budżetu obywatelskiego i jego reforma z podziałem na rodzaje inwestycji, wielkość projektów plus utworzenie kategorii specjalnej – wyboru jednej dużej inwestycji ogólno-warszawskiej; Promowanie warszawskich lokali i firm działających lokalnie (niższe czynsze, ulgi na parterowe usługi); Karta warszawiaka – karta aglomeracyjna; Zagospodarowanie PKiN – wielki park zamiast betonowo-szklanych biurowców; Plan zagospodarowania przestrzennego dla całej Warszawy;
Wygrywać nie jest prosto, ja na przykład walczę kolejny dzień z chorobą dziesiątkującą mężczyzn – przeziębieniem. Jakiego oręża używam w tej nierównej wojnie, nie zdradzę Wam, nie wiem o której Admin puści tekst i jaka grupa wiekowa go przeczyta. Sęk w tym, że nie ma prostej recepty na sukces, a szczególnie już w świecie NBA. Właśnie dlatego spróbujemy ją stworzyć. Remember the Name Może pamiętacie utwór Remember the Name grupy Fort Minor, który choć opowiada o osiąganiu laurów w branży muzycznej, to został zaadoptowany również przez NBA do promocji playoffs, bodaj w 2006 roku, a także w grze NBA Live. Refren w wolnym tłumaczeniu brzmi tak: Dziesięć procent szczęścia, dwadzieścia procent umiejętności. Piętnaście procent skoncentrowanej siły woli. Pięć procent przyjemności. Piętnaście procent bólu. I sto procent powodów by zapamiętać to imię. Proporcje można mieszać wedle uznania, ale coś w tym przepisie jest: szczęście, umiejętności, koncentracja i ból, czyli codzienność profesjonalnych sportowców albo zwyczajnie: ludzi, którzy pragną coś znaczącego w życiu osiągnąć. To wszystko plus przyjemności, sława, używki, które u takiego Lamara Odoma osiągnęły poziom 99% by ostatecznie doprowadzić go do upadku. Dodajmy: upadku z wysokiego C. Zobaczcie jak wielki był to talent. 208 cm! Kolejny przepis na sukces daje nam na tacy reklama butów ze stajni Air Jordan, a wypowiada go sam Michael. Dobrze wiem, że nad fabułą tego spotu pracował cały sztab ludzi, a His Airness zapewne tylko otrzymał tekst do przeczytania, ale mimo to, gdy poranek jest ciężki, a dzień wydaje się nie do pokonania, puszczam sobie ten właśnie wytwór geniuszu myśli marketingowej. My pain was my motivation Może to moja wina. Może sprawiłem, że myślałeś, że wszystko przychodziło mi łatwo gdy, tak nie było. Może przekonałem Cię, że moje wsady zaczęły się na linii rzutów osobistych, a nie na siłowni. Może myślałeś, że każdy oddany przeze mnie rzut decydował o zwycięstwie, że moją grę oparłem o błysk, a nie o ogień. Może to moja wina, że nie widziałeś, że to porażki dawały mi siłę, a ból był moją motywacją. Myślałeś, że koszykówka to dar od Boga, a nie coś, nad czym pracowałem każdego dnia mojego życia. Może zniszczyłem grę, a może Ty szukasz wymówki. Znów jest to pewien schemat, powtarzany nam zresztą od dzieciństwa – pracuj ciężko, a dostaniesz. Bez pracy nie ma kołaczy, jaka praca taka płaca, na kaca najlepsze praca. Otóż nie, możesz urobić się po łokcie i nic nie osiągnąć, niestety tak to wygląda. Gdyby wszyscy słuchający kolejnych “coachów” uczniowie osiągali sukces, świat stałby się stracony dla przegranych. Dość jednak piosenek i reklam, czas na własną receptę sukcesów w NBA. Co zrobić, co zrobić z tym mistrzostwem? Pacers, Hornets, Thunder, Nets, Grizzlies, Jazz, Phoenix, Pelicans, Clippers, Nuggets, Magic, Wolves i w końcu Raptors. Od ognia, głodu i wojny zachowaj ich Panie. Racz dać im mistrzostwo i wieczne spoczywanie. Oto litania przegranych organizacji, nie jest ich mało, prawda? A przecież każdy menadżer, każdy gracz, właściciel, maskotka i masażysta pracują wspólnie w pocie czoła by osiągnąć sukces tożsamy z finałem NBA. Zostają na sali po godzinach, planują transfery, wymyślają nowe tańce i fikuśne masaże, a mimo to nic. Nic się nie zmienia. Lecz choćby przyszło tysiąc atletów i każdy zjadłby tysiąc kotletów, to nie udźwigną, taki to ciężar. Zastanówmy się w końcu nad skomponowaniem obiecanej recepty, skoro modły, jak widać, nie pomagają. Star power Uważam, że do NBA nie trafia się przez przypadek. Oczywiście, zdarzają się pomyłki, zawyżenie czyjego potencjału przez skautów, kłopoty psychiczne czy wypalenie zawodowe (Andrew Bynum, Charles Barkley). Każdy więc zawodnik prezentuje dość wysoki zestaw umiejętności czysto koszykarskich. Część z nich wręcz wybitny i to Ci gracze zostają gwiazdami ligi. Dopiero jednak boski pierwiastek, instynkt zabójcy i zdolności przywódcze tworzą Franchise Playera. Znów jednak nie ma tu pewności, że nawet tego kalibru człowiek zapewni Ci mistrzostwo. Kawhi Leonard wprowadził Toronto do finałów. LeBron, choć z pewnością jest książkowym wręcz przykładem Franchise Playera, nie dał Lakers nawet zasmakować playoffs. Małym drugiem: ten lek nie działa bez połączenia z dawkami innych gwiazd, wyrobników, weteranów i młodzieży. Defense/offense Atak przyciąga fanów, obrona wygrywa mistrzostwa mawiali, no cóż… to jak yin i yang, Jaś i Małgosia, Asterix i Obelix. Jedno bez drugiego nie istnieje, a kluczem jest balans i odpowiednie wykorzystanie zdolności graczy. Warriors słyną z ataku, a Wielkiego Wybuchu na Dinozaurach dokonali dziś dzięki obronie. Toronto przed bitwą z wojownikami wygrywało wszystkie batalie obroną właśnie, w ataku bazując jedynie na wielkich dłoniach Leonarda. Małym drukiem: Nie przedawkuj ani jednego ani drugiego. Za duża ilość obrony powoduje powstanie na czole wysypki układającej się w kształt niedźwiedzia Grizzly, z kolei przeszacowanie ataku skutkuje plamami Nuggetsa. Chemia Gdzie kucharek sześć, tam ponoć nie ma co jeść, a w NBA mamy pięciu koszykarzy w wyjściowym składzie i oczekujemy od nich przykładnej współpracy. Większość z nich na którymś etapie swojej kariery była liderami, we własnym mieście, na uczelni, a teraz musi podporządkować swoje ego dla dobra drużyny. Nastolatkowie powinni dogadać się z weteranami, “gangsterzy” z kujonami, a wszystkich ma wysłuchać trener. Relacje te dodatkowo obostrzone są przez gigantyczne pieniądze i obserwowane przez głodnych sensacji dziennikarzy, a za ich pośrednictwem kibiców. Będąc w szatniach NBA, gdzie stałem w tłumku dziennikarzy i nie były to wcale prywatne sytuacje, i tak czułem, która drużyna się lubi, a która ze sobą tylko pracuje. To po prostu widać. Małym drukiem: W celu wytworzenia dodatkowej chemii wybierzcie się na przejażdżkę bananem, łódką lub innym pojazdem wodnym. Dużo się śmiejcie, palcie cygara i wrzucajcie to na Instagram. Zdrowie Możesz dobrać idealny kolektyw, umiejętności graczy się uzupełniają, a po meczach ruszają razem na koktajl proteinowy. Gwiazdor wspiera wchodzących z ławki, a weterani dają przykład młodzieży. Wszyscy spotykają się razem na Święto Dziękczynienia i uczęszczają z żonami do teatrów. Gdybam, gdyby to nie było na niby, gdybam gdyby to nie było na niby… Nawet jeśli spełniłyby się wszystkie sny menadżerów (Celtics) a wkradłyby się kontuzje kluczowych dla rotacji koszykarzy, to mistrzowskie pierścienie powędrują na zdrowe palce przeciwników. Nie chodzi tu nawet o wykluczenie z rozgrywek zawodników uważanych za gwiazdy, ale o stratę tak zwanych “glue guys” czy kilku istotnych “zadaniowców”. Przypomnijmy sobie jak grali Warriors pozbawieni Greena w finałach 2016. W tym roku również rotacja mistrzów nie wygląda zbyt wesoło, a problemem nie są kopnięcia w krocze przeciwników, ale kontuzje właśnie. Małym drukiem: Pij mleko, badaj się profilaktycznie i przede wszystkim – jedz czosnek. Motywacja Potrafili znaleźć ją w sobie gracze z Gdyni, którzy odrobili 18 punktów straty z pierwszego meczu i wygrali przed własną publicznością ze Stelmetem Zielona Góra 105 do 80, zapewniając swojemu miastu trzecie miejsce w lidze. Niełatwo szukać motywacji gdy przegrywasz mecz za meczem, nie jest to też prosta sztuka gdy od lat utrzymujesz się na szczycie. Golden State walczą o mityczny Three-peat, a Raptors… właściwie o wszystko – renomę, kontrakt Kawhi i związaną z nim przyszłość organizacji. Małym drukiem: Puść sobie reklamę “Maybe” Jordana za każdym razem gdy nie chce Ci się wyjść na trening. Umiejętności – u mnie jest dość ich, jak zwykli mawiać panowie z Trzeciego Wymiaru, dodając wersety o jedzeniu i gnieceniu kości. Moi drodzy – to są finały NBA. Cała historia bieżącego sezonu skumulowana na, mam nadzieję, przestrzeni siedmiu znakomitych spotkań. Umiejętności jest tu dość, nadszedł czas oglądania i zarwanych nocy. Małym drukiem: Kawa, przekąski, prezent dla żony, ciemne okulary w pracy, kawa, cola. Niezdrowa dieta doda Ci sił w walce z sennością. [Grzesiek S]